Potem z zapartym tchem śledziłam przygody Winetoo i na bal przedszkolaków musiałam pójść w warkoczykach Apanaczi
Dalej było już tylko gorzej[usmiech].......zostałam fanką Sama Peckinpaha a wszystkie stare westerny ogladałam z zapartym tchem.......w końcu zafascynowała mnie sztuka i kultura Majów i Inków.......aż wreszcie zobaczyłam Andy!........pod Huaskaran-em dopadły smoka moskity .....i stara Indianka uratowała mi życie wmuszajac niedogotowanego dziwnego ziemniaka[ to był szok bo goraczka z 40 stp spadła do normalnej w ciagu jednej nocy i poczatek kolejnej pasji agralnej i ogrodniczej]......
dalej się chyba domyślacie.......pojechliśmy z chaty do Polskiego Davos w poszukiwaniu scieżek Nikifora Krynickiego...... a tam INDIANIE! hehehe
Haszczaki wyraznie chciały zaprzyjaznić sie z psem Nikifora.......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz